Prosto ze szpitala dziewczynka trafiła do jednego z łódzkich domów dziecka. Miała dopiero roczek, a dźwigała już ciężar traumatycznych doświadczeń. W domu rodzinnym zaznała zaniedbań, a w szpitalu doświadczyła bólu związanego z chorobą. Gdy opiekunki w domu dziecka próbowały przewijać ją na leżąco, tak jak pozostałe dzieci, to Ania krzyczała wniebogłosy. Prawdopodobnie z powodu skojarzeń z medycznymi zabiegami.
Na początku lipca opublikowaliśmy post o poszukiwaniu rodziny zastępczej dla Ani. Po kilku dniach już umawialiśmy pierwsze spotkanie. A później wszystko potoczyło się bardzo naturalnie i bez większych komplikacji. Ania zauroczyła całą rodzinę. A nowi rodzice od początku byli pewni, że są gotowi zaopiekować się dzieckiem z niepełnosprawnością.
Od prawie 3 miesięcy Andzia już nie jest dzieckiem „placówkowym”. Oprócz rodziny biologicznej, do której powrót nie jest możliwy, ma teraz drugą mamę i drugiego tatę, a także przyszywaną siostrę Tosię i psa.
Ania jest przeurocza, mądra i superszybka. I bardzo zadowolona ze swojego nowego domu.
Ale jedno się nie zmieniło. Ania jednostronnie nie widzi i nie słyszy (a drugie ucho prawdopodobnie ma niedosłuch). Rodzina zastępcza (na razie niezawodowa, bo trwa proces podpisania porozumienia pomiędzy powiatami) przygotowuje się do zakupu aparatów słuchowych typu BICROS stworzonych specjalnie z myślą o osobach, które nie słyszą na jedno ucho, a drugie mają niedosłyszące.
Zakup 2 aparatów to ponad 14 tys. zł. NFZ finansuje część kosztów (6 tys. zł). Potrzebne jest jeszcze 8 tys. zł.
Pomóż Andzi odzyskać słuch!
Link do zbiórki:
*Imię zostało zmienione.