Po przyjeździe do przemocowego domu Kukurba najpierw rozmawia z dzieckiem. Pyta spokojnie: "Jadłeś coś dzisiaj?", "Jak się czujesz?". Nawet jeśli jest zapłakane i przestraszone, to odpowiada: "Dobrze". Jego rodzice mogą być pijani lub naćpani, a ono i tak jest gotowe ich bronić. (…)
Zdarza się jednak, że dziecko od początku nie chce niczego ukrywać. Tak było z trzynastolatką, która na widok Kukurby i towarzyszącego mu policjanta westchnęła: "No, k..wa, wreszcie". - Tam była potężna gromadka głodnych dzieciaków stłoczona w małym mieszkaniu. Matka miała ślady pobicia przez konkubenta, ale twierdziła, że spadła z drabiny. Dziewczynka musiała się naoglądać różnych scen. Gdy westchnęła w ten sposób, stanąłem jak wryty. Bo jakby chciała powiedzieć: "Wreszcie ktoś nas zabiera z tego domu" - wspomina.
To fragmenty reportażu opublikowanego w Radio TOK FM, a będącego efektem rozmowy z Jackiem Kukurbą, pracownikiem socjalnym z Bytomia.
Podobnie jak na Śląsku w Łodzi również bardzo wiele dzieci potrzebuje wsparcia ze strony pracowników pomocy społecznej, przedstawicieli sądów, ale też zwykłych obywateli. To dzięki wizytom kuratorów sądowych i społecznych oraz pracowników socjalnych i asystentów rodzin biologicznych możemy na bieżąco dostawać sygnały, gdy dzieciom dzieje się krzywda w ich własnych domach. Czasami zgłoszenia pochodzą od sąsiadów albo nauczycieli w szkołach i przedszkolach. Nasze koleżanki z pracy docierają wtedy w asyście policji do rodzin, w których zdrowie i życie dzieci jest zagrożone, i zapewniają im bezpieczne schronienie w rodzinach zastępczych, domach dziecka i pogotowiach opiekuńczych.
Jeśli mieszkasz w Łodzi i chcesz pomagać dzieciom po przejściach, napisz do nas lub zadzwoń: 506 980 979.
Link do reportażu:
Zdj. unsplash