„WRESZCIE KTOŚ NAS ZABIERA Z TEGO DOMU”. PRZECZYTAJ REPORTAŻ!

Mimo że do przemocy zazwyczaj dochodzi za zamkniętymi drzwiami, to jest ona słyszalna. Zza ścian wielu polskich mieszkań dobiegają bowiem wołania i płacz dzieci. Krzyczą też ich siniaki, przygasłe od bólu oczy, a także ciała, które cofają się przed dotykiem. Nadal jednak agresorzy korzystają z osłony społecznego milczenia. Jak mówi Jacek Kukurba, sąsiedzi i członkowie rodzin wciąż zbyt często kwitują przemoc machnięciem ręki. - Powtarzają: „Po co mamy się wtrącać? Przecież to nie nasza sprawa”. A krzywdzone dzieci zazwyczaj same nie złapią za telefon, by wezwać pomoc. Niekiedy to niemowlęta, a te kilkuletnie często bywają milczące i wycofane. Bo są zmaltretowane nie tylko fizycznie, ale też psychicznie. Słyszą od przemocowych rodziców: „Nie mów nikomu, co dzieje się w domu, bo zabiorą cię do sierocińca”. To niestety działa – opisuje Jacek Kukurba.

Po przyjeździe do przemocowego domu Kukurba najpierw rozmawia z dzieckiem. Pyta spokojnie: "Jadłeś coś dzisiaj?", "Jak się czujesz?". Nawet jeśli jest zapłakane i przestraszone, to odpowiada: "Dobrze". Jego rodzice mogą być pijani lub naćpani, a ono i tak jest gotowe ich bronić. (…)

Zdarza się jednak, że dziecko od początku nie chce niczego ukrywać. Tak było z trzynastolatką, która na widok Kukurby i towarzyszącego mu policjanta westchnęła: "No, k..wa, wreszcie". - Tam była potężna gromadka głodnych dzieciaków stłoczona w małym mieszkaniu. Matka miała ślady pobicia przez konkubenta, ale twierdziła, że spadła z drabiny. Dziewczynka musiała się naoglądać różnych scen. Gdy westchnęła w ten sposób, stanąłem jak wryty. Bo jakby chciała powiedzieć: "Wreszcie ktoś nas zabiera z tego domu" - wspomina.

To fragmenty reportażu opublikowanego w Radio TOK FM, a będącego efektem rozmowy z Jackiem Kukurbą, pracownikiem socjalnym z Bytomia.

Podobnie jak na Śląsku w Łodzi również bardzo wiele dzieci potrzebuje wsparcia ze strony pracowników pomocy społecznej, przedstawicieli sądów, ale też zwykłych obywateli. To dzięki wizytom kuratorów sądowych i społecznych oraz pracowników socjalnych i asystentów rodzin biologicznych możemy na bieżąco dostawać sygnały, gdy dzieciom dzieje się krzywda w ich własnych domach. Czasami zgłoszenia pochodzą od sąsiadów albo nauczycieli w szkołach i przedszkolach. Nasze koleżanki z pracy docierają wtedy w asyście policji do rodzin, w których zdrowie i życie dzieci jest zagrożone, i zapewniają im bezpieczne schronienie w rodzinach zastępczych, domach dziecka i pogotowiach opiekuńczych.

Jeśli mieszkasz w Łodzi i chcesz pomagać dzieciom po przejściach, napisz do nas lub zadzwoń: 506 980 979.

Zdj. unsplash

 

 

 

 

Polecane aktualności

Wiwat Biało-Czerwona!

Katarzyna Zielińska / Oddział Dziedzictwa Łodzi

Marsz ze 123-metrową flagą Polski uświetnił obchody Dnia Flagi Rzeczypospolitej Polskiej.… więcej

10. rocznica kanonizacji Papieża-Polaka

Patryk Wacławiak / BAM

W 10. rocznicę kanonizacji Świętego Jana Pawła II – pamiętamy o Honorowym Obywatelu Miasta Łodzi.… więcej

Pamiętamy i będziemy pamiętać! 84. rocznica Zbrodni Katyńskiej

Tomasz Walczak / BRP

„Piąta rano. Od świtu dzień zaczął się szczególnie. Wyjazd karetką więzienną w celkach (straszne!).… więcej

Rusza akcja "5 dla Ziemi"

MM / KS

Organizatorami tej charytatywnej inicjatywy z okazji zbliżającego się Dnia Ziemi (22 kwietnia) są… więcej

Kwiaty na imieniny Marszałka. Łodzianie złożyli hołd Józefowi Piłsudskiemu

Tomasz Walczak / BRP

Dochowując corocznej imieninowej tradycji członkowie Społecznego Komitetu Pamięci Józefa… więcej